lakier lovely crystal strength 402


Kupiłam ten lakier całkiem przypadkiem, włócząc się po rossmanie.
Teraz wiem, że to musiało być olśnienie ;), bo nigdy dotąd nie kupiłam nic m arki lovely.
A lakier jest przepiękny!
Jest to żelkowo - kremowa baza w kolorze lekko rozbielonej zieleni z całym mnóstwem przepięknych złoto - różowych glassflecków.
Uwielbiam takie połączenia.



-ma słabe krycie: na paznokciach mam 3 warstwy i pod światło 
prześwitują końcówki
-łatwo się aplikuje
-schnie umiarkowanie
-nie smuży
-na moich paznokciach wytrzymał 3 dni pod seche vite bez 
najmniejszego uszczerbku
-pięknie mieni się w słońcu i sztucznym świetle
-łatwo się zmywa

 A tak wygląda pokryty sech vite:



Podoba Wam się ten kolor, czy może nie gustujecie w zieleniach?


moja najlepsza podstawa do risotto

Dziś kulinarnie :)
Do niedawna nie lubiłam ryżu: rozgotowana lub twardawa bezkształtna biała pulpa, bleee.
Nie lubiłam, bo zgodnie z polską peerelowską tradycją, gotowałam go w torebkach, w wodzie.
Taki gotowany ryż nie ma NIC wspólnego z ryżem z risotto.
Nawet koło niego nie leżał :)


Produkty (na dwie porcje):

- szklanka ryżu basmati
- 2 łyżki oliwy z oliwek
- 2 szklanki bulionu warzywnego
- 1 por
- 1 cebula
- 2 ząbki czosnku
- tymianek
- pieprz mielony
-ulubione warzywa w ulubionej formie :)

Przepis:

Cebulę kroimy w kostkę i wrzucamy na rozgrzaną na patelni oliwę, smażymy ok. 3 minuty. dodajemy posiekanego w pół-talarki pora i pokrojony w kosteczkę czosnek. Płuczemy ryż pod bieżącą wodą i odsączamy.
Do warzyw dodajemy przyprawy.
Na patelnię wsypujemy ryż i smażymy mieszając, aż wchłonie cały tłuszcz z patelni.
Wlewamy bulion i przykrywamy patelnię.
Dusimy na małym gazie NIE MIESZAJĄC, dopóki ryż nie wchłonie całej wody.
Kiedy tak się stanie, mieszamy i dodajemy ulubione warzywa przygotowane w ulubiony sposób.*

Smacznego!

*ja lubię dodać fasolkę szparagową, brokuły, soczewicę, cieciorkę, marchewkę, cukinię itp. itd. :)


seboradin regenerujący balsam z żeń-szeniem


Chciałabym Wam tego pięknego wieczoru przedstawić (zamiast dobranocki:)) jedną z moich ulubionych odżywek, która nigdy mnie nie zawiodła.
A jest to Balsam seboradin z żeń-szeniem z serii regeneracja inter fragrances:




Z KWC wizaż.pl:
Preparat przeznaczony do włosów zniszczonych zabiegami, np. trwała ondulacja, farbowaniem, suchych i `bez życia`. Balsam jest niezwykle bogatym w witaminy i mikroelementy preparatem wspomagającym pielęgnację włosów. Wyciąg z żen - szenia dostarcza unikalnych substancji odżywczych i dotleniających skórę głowy oraz mieszki włosowe, a wyciąg z czarnej rzodkwi wzmacnia strukturę włosów i redukuje florę bakteryjną.
Zawartość olejku rycynowego i jojoba doskonale wpływa na jego własciwosci odżywcze i regenerujące.
Balsam zapobiega rozdwajaniu się końcówek, wysuszeniu włosów i przeciwdziała ich elektryzowaniu się, ułatwia rozczesywanie, eliminuje łupież i towarzyszące mu świerzbienie. Dzięki odżywczemu działaniu, włosy są zdrowe, jedwabiste, lśniące i doskonale układają się.
Dla uzyskania optymalnego efektu kuracji i zapewnienia stałej regeneracji włosów, zalecamy jednocześnie stosowanie szamponu i lotionu.

Cena: ok. 18zł / 200ml

Moja opinia:
Balsam ma odpowiednią konsystencję, nie spływa z włosów.
Jego zapach jest specyficzny rzepowo - ziołowy, niektórym może przeszkadzać, jednak nie utrzymuje się na włosach po użyciu płukanki i wyschnięciu.
Ułatwia rozczesywanie, dodaje blasku i sprawia, że włosy są bardziej gładkie, niż kiedykolwiek.
Ze względu na skład pozbawiony silikonów i innych "ulepszaczy" oraz bogactwo ekstraktów, aż woła, aby nałożyć go na skalp, co też czynię.
Ja trzymam ją, tak jak inne maski i odżywki, przez 40-90 minut pod czepkiem foliowym, po czym spłukuję.
Ten sposób zawsze daje w efekcie gładkie i odżywione włosy.
Produkt ma tylko jedną, ale zasadniczą wadę: opakowanie tak twarde, że trudno jest z niego coś wydobyć.
Jednak wybaczam my to ze względu na działanie.


Często stosuję ten balsam również, wbrew wskazaniom producenta, bez spłukiwania, jako serum nakładane w niewielkiej ilości na wilgotne końcówki (ok. 15 cm) włosów po myciu. Takie zastosowanie sprawia, że moje włosy są mięsiste i lejące, ale nie obciążone.

Z całego serca polecam ten balsam Wszystkim.
Można go stosować na tak wiele sposobów, że każdy znajdzie swój właściwy i będzie zadowolony :)

Znacie tę serię?
Możecie polecić inne produkty inter fragrances?

h&m nail polish zoo


Ten lakier kupiłam razem z city, o którym pisałam tutaj
 Były zapakowane razem i to chyba dobrze, bo świetnie do siebie pasują.
Jest to holograficzny mini brokat w bezbarwnej bazie.
Tym razem nałożyłam go solo, na odżywkę, ale stanowczo jest to raczej lakier nawierzchniowy: na paznokciach mam 5 warstw, także widzicie, że jego krycie jest znikome.


Poza tym nie mam mu nic do zarzucenia:
-łatwo się aplikuje
-szybko schnie
-nie smuży
-na moich paznokciach wytrzymuje 5 dni bez topa
-pięknie mieni się w słońcu i sztucznym świetle
-zmywa się koszmarnie, jak to glittery :)


Jak Wam się podoba ten dziki blask? :)


the balm, błyszczyk balm shelter


Ten błyszczyk jest moim łupem z którejś z promocji w Marionnaud. Nie miałam niczego konkretnego na oku, jednak potrzebowałam pocieszenia w związku z naciągniętym mięśniem goleniowym (znowu!). Jako, że markę the balm bardzo lubię, wiedziałam, że w jej szafie (swoją drogą, jak zwykle przetrzebionej) znajdę coś dla siebie. Już wcześniej zwróciłam uwagę na bezdrobinkowe błyszczyki  Balm Shelter. Najbardziej do gusty przypadł mi kolor Daddy’s Girl (którą zresztą jestem w 100%). 


Opakowanie jest klasyczne, błyszczykowe, o kwadratowym przekroju. Aplikatorem jest gąbeczka, która ma odpowiednią wielkość i dawkuje pożądaną ilość produktu
Zapach od początku mnie urzekł, jednak zaznaczam, że nie każdemu się może podobać. Jest słodki, owocowy, jednak ma w sobie coś jeszcze, co mnie się (przyjemnie) kojarzy z jakimś syropem z dzieciństwa J
Kolor określiłabym jako ciepły róż, który jest bardzo delikatny na ustach. Produkt nabłyszcza usta, jednak nie jest to połysk nachalny, nie spodziewajmy się też efektu tafli.
Trwałość można uznać za standardową dla tego rodzaju produktów, bez jedzeni a i picia wytrzymuje około 2 godzin. Dobrze pielęgnuje i nawilża usta, nie potrzebujemy dodatkowego odżywienia.


Jestem bardzo zadowolona z tego błyszczyka.

Lubicie produkty the balm?
Może ktoś chciałby, abym pokazała resztę kosmetyków tej marki?

makeup geek eyeshadows


Jakiś czas temu  (niestety?!) natknęłam się na blogu Welcome to my makeup World na cienie makeup geek. I przepadłam.
Nie mogę spać, nie mogę jeść… Nie no, bez przesady, ja jeść mogę zawsze, co by się nie działo. Nie zmienia to jednak faktu, że czuję w kościach, iż długo nie wytrzymam i zrujnuję swój budżet dużym (bo przecież małe, ze względu na koszty dostawy się nie opłacaJ) zamówieniem na stronie makeup geek.

Te cienie są ponoć bardzo dobrze napigmentowane, świetnie się blendują i trwają aż do momentu zmycia makijażu. Niektórzy porównują ich jakość do cieni mac. Pozostaje sprawdzić to na własnej skórze.
Co okazało się dla mnie najważniejsze, mają OBŁĘDNE kolory, a wśród nich dużo fioletów i ich pochodnych, od których jestem uzależniona.

Pokażę wam moich faworytów:









I wiele, wiele innych:)

Słyszałyście o tych cieniach?
Miałyście z nimi do czynienia?
Może ktoś byłby chętny do wspólnego zamówienia?

zdjęcia użyte w tym poście nie są moją własnością, pochodzą ze strony
www.makeupgeek.com

pomadka inglot matte 417




Kupiłam tę pomadkę na fali poszukiwań idealnego matowego 'nudziaka' na co dzień.
Czy jest ideałem?
Zaraz się okaże.

plusy:
+bardzo ładny różowo - cielisty kolor
+minimalistyczne czarne opakowanie
+ładny, delikatny zapach
+cena (21 zł)


minusy:
-bardzo tempa konsystencja
-podkreślanie wszelkich niedoskonałości
-brak kliknięcia w opakowaniu :)



Jak widać, jedynym prawdziwym minusem jest tempa konsystencja, która automatycznie niesie za sobą trudności w nakładaniu i podkreślanie niedoskonałości ust.
Trzeba przyznać, że jest to wada większości naprawdę matowych pomadek.
Trudno, będę szukać dalej.

numerek :)

tak prezentuje się na dłoni

A Wy znalazłyście już swoją idealną matową szminkę?
Lubicie te z logo Inglot?

celia nude disaster :)


Bardzo długo chorowałam na te pomadki, jednak nie były one nigdzie w Lublinie dostępne.
Jakież było moje zdumienie, gdy natknęłam się na nie w sklepie LSS z chemią i kosmetykami.
Oczywiście uszczęśliwiona od razu porwałam jedną i... cieszę się, że tylko jedną.
Dlaczego?
Wszystko jest och i ach, tak jak czytałam na Waszych blogach:
+cudowne nawilżenie
+gładka konsystencja
+piękny pół transparentny kolor
+śliczne opakowanie, które robi "klik" :)

Można by tak bez końca. Istnieje tylko jeden minus, który prawdopodobnie przekreśla dla mnie cały produkt:
-okropny, bardzo intensywny zapach i smak
chemicznego winogrona (?)
Fuj, tyle mam do powiedzenia.
Aha, jest jeszcze jeden minus: pomadka łamie się i rozpuszcza pod wpływem ciepła.
Ja postanowiłam swoją reanimować.


Wydłubałam ją z opakowania do ceramicznej miseczki:


Rozpuściłam w kąpieli wodnej i przełożyłam (jak widać, dość nieudolnie :)) do opakowania po masełku do ust The Body Shop:


Być może uda mi się ją jakoś zużyć, choć będzie to trudne przez ten okropny zapach :\

Jak jest z Wami?
Lubicie pomadki celia nude?
Podoba Wam się ich zapach?
Chciałybyście przeczytać o innych pomadkach celia?

h&m nail polish city + info o rozdaniu


Ten lakier mnie zaskoczył. Spodziewałam się czegoś... badziewiastego?:)
A okazał się całkiem niekiepski.
-łatwo i przyjemnie się aplikuje;
-schnie umiarkowanie;
-zciera się na końcówkach po około 3-4 dniach;
-do pełnego krycia wystarczą 2 warstwy;
Urzekł mnie jego kolor. To malina w najczystszym wydaniu (czego nie widać na zdjęciach) o lekko szklistym, ale kryjącym wykończeniu.
Cudny.



Jeszcze informacja o bardzo imponującym rozdaniu:

kliknięcie w obrazek przenosi do strony rozdania

Do wygrania są:
22 sztuki kolorówki
17 lakierów do paznokci
13 sztuk kosmetyków dla ciała, kończyn, włosów
10 płytek do stemplowania paznokci
6 paczuszek z cyrkoniami do ozdabiania paznokci
3 paletki Sleek (Sunset, Storm, Bad Girl)
rozcieńczalnik do lakierów Inglot
perfumy GLOW by JLo



sensique, nature code, grape hyacinth

Ten lakier pod względem technicznym sprawuje się tak samu, jak first leaf z tej samej serii:
-łatwo się nakłada;
-schnie dość szybko;
- nie smuży;
-zciera się na końcówkach po około 3 dniach;
-to czysty, głęboki kobalt z delikatnym shimmerem, który jest widoczny tylko w słońcu:




na palcu serdecznym top make it golden essence

Jak Wam się podoba?

podkład bourjois 10 hours sleep

Do niedawna bardzo rzadko używałam podkładów, z dwóch przyczyn:
-mam wyjątkowo suchą skórę i podkłady dodatkowo ją wysuszają,
-nie miałam zbyt wiele do ukrycia oprócz pieprzyków, których i tak ukryć się nie da :) (obecnie pojawiły mi się zaskórniki, ale zaczynam uderzać w nie kwasami).
Czasami jednak potrzebowałam wyrównania kolorytu i podkład 10 hours sleep wydał mi się idealny.
Wydał się. Ideałem z pewnością nie jest, jednak służył mi długo i dobrze, dlatego uważam, że warto go opisać.


Opakowanie jest bardo wygodne, posiada pompkę, która odpowiednio dawkuje kosmetyk.

Dla zainteresowanych skład (można powiększyć)


Podkład jest płynny, dobrze stapia się ze skórą nakładany palcami.
Ja z moją przesuszoną cerą nie potrzebowałam pudru, choć daje on efekt określany mianem "dewy".
Skóra wygląda na zwilżoną,co mi się podoba,
jednak nie każdy musi gustować w tym wykończeniu.



Jak widać, krycie jest znikome.
Nikt jednak nie obiecywał nic w tej materii :)
Podkład wyrównuje koloryt i daje wrażenie świeżej i nawilżonej skóry.
Nie wysusza.
W dodatku dość ładnie pachnie.

Jeśli o mnie chodzi, jest WYSTARCZAJĄCO DOBRY, jednak ma zamiar wypróbować inne i dokonać porównania.

Znacie ten produkt?
Który podkład bourjois jest Waszym zdaniem najlepszy?

zakupy w e-kobieca

Dzięki blogowi belleoleum dowiedziałam się, że w Lublinie, w dodatku dość blisko mojego miejsca zamieszkania, znajduje się siedziba drogerii internetowej e-kobieca. Nie byłabym sobą, gdybym kilka dni później nie udała się tam w celu "wybadania terenu" :)
Wywiad zakończył się kupnem kilku "bardzo potrzebnych" rzeczy:


Od dawna bardzo chciałam wypróbować podkład Revlon Color Stay (kupiłam wersję dla cery suchej), jednak nigdzie nie mogłam go kupić stacjonarnie, a robiąc zamówienia w internecie jakoś o nim zapominałam. Po wstępnych testach na twarzy wiem jedno. Wielokrotnie zastanawiałam się, jak napotkane dziewczyny osiągają taki efekt idealnej cery bez użycia podkładu. Cóż za pielęgnację stosują?
Naiwniactwo! To Revlon Color Stay.

Age Defying kupiłam z ciekawości, jak się ma do sławnego brata.
Po testujemy, zobaczymy :)

Od dawna brakowało mi w kosmetyczce ujarzmiacza brwi, który nie byłby żelem do rzęs. W końcu znalazłam, zobaczymy, jak się spisze.

Na koniec zostawiłam sobie róż, który urzekł mnie kolorem.
Jest to Manhattan Octoberfest Rouge.
Wkrótce pojawi się recenzja, ale o wyniku wstępnego macania chyba świadczy to, że jutro idę po egzemplarz dla mojej siostry :)



Miałyście do czynienia z tymi produktami?
Jak Wam się podoba róż?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...