Witajcie :)
Dziewczyny, dziś przychodzę do Was z postem typowo "chwalipięckim". Będzie mały przedsmak tego, co pojawi się wkrótce na blogu. W ostatnim czasie starałam się stawiać na zakupy pielęgnacyjne, jednak i trochę kolorówki wpadło do koszyczka :)
Jesteście ciekawe , co u mnie nowego?
Wykończyłam ostatnio wszystkie kremy na dzień, których używałam do tej pory. Lubię mieć wybór, więc kupiłam dwa: polecony przez Niecierpka Pilastil Deliskin o ślicznym pistacjowym kolorze oraz nawilżający krem Baikal Herbals. Zobaczymy, jak się sprawdzą.
Angel napisała ostatnio tak pochlebną recenzję błota z morza czarnego Mud Spa, że zamówiłam je jeszcze tego samego wieczora. Jestem już po pierwszym użyciu i jest super :) Pięknie oczyszcza twarz, ściąga pory i wspaniale pachnie! Ktoś inny mógłby uznać ten zapach za nieznośny smród, jednak mnie kojarzy się on z wakacjami nad morzem i/lub zapachem wody Zuber :D
Naczytałam się na blogach o maskach algowych Organique i skuszona formułą peel-off, przy okazji zakupiłam dwie: żurawinową i borówkową. Na razie mogę jedynie powiedzieć jedynie, że nie są tak łatwe w obsłudze, jak sądziłam.Muszę poćwiczyć ich nakładanie :)
Jestem już zdesperowana w kwestii wypadania włosów, więc zamówiłam drogi, lecz ponoć skuteczny szampon Biokap anticaduta, który bardzo przyjemnie chłodzi skalp. Przy okazji wizyty w sklepie Cosmeceuticum, o której możecie przeczytać tutaj, zaopatrzyłam się w osławioną maskę Organic Shop oraz balsam na cedrowym propolisie Babuszki Agafii.
I jeszcze kilka drobiazgów:
Przejdźmy do tego, co dziewczynki lubią najbardziej, czyli do kolorówki :)
W końcu nie wytrzymałam i zamówiłam (tylko dwie!) pomadki lily lolo, które marzyły mi się już od bardzo dawna. Powiem tak: są genialne! Wkrótce więcej o moich nowych ulubionych ustowych mazidłach. Wybrałam intense crush, czyli najpiękniejszy koral, jaki dane było mi nosić oraz love affair - przełamany różem brąz, który wygląda na moich ustach bardzo naturalnie.
Jestem bardzo zadowolona z jasnego złotka oraz srebra z limitowanej edycji catrice, spectaculART, które pokazywałam Wam tutaj i tutaj.
Zdecydowałam się zatem dokupić dodatkowo ciemny grafit podbity odrobiną zieleni, czyli bombay bauble. Podobnie, jak jego bracia, jest świetnie napigmentowany i kremowy. Już go lubię :)
Poniższy zestaw pięciu kółek inglota jest owocem frustracji związanych z pracą inżynierską. To taka klasyczna pocieszajka. Moim zdaniem zestawienie kolorystyczne jest fenomenalne, jestem z niego bardzo dumna i bardzo skromna ;) Od dawna marzył mi się zestaw cieni utrzymany w odcieniach miedzi, rudości i bakłażana. Dodałam do niej dwa chłodniejsze i jaśniejsze kolory, które są świetne na ruchomą powiekę. Nie wytrzymam długo i prawdopodobnie już jutro pokażę Wam makijaż z udziałem tej paletki.
Na koniec jeszcze coś z ostatniej chwili. Kto zgadnie, co jest w środku?
Ufff, trochę się tego uzbierało.
Zaciekawiło Was coś szczególnie?
A może któreś z tych produktów znacie i lubicie?
Ile dobroci :). Zaciekawiłaś mnie tym błotkiem, muszę się nim zainteresować. Czekam na recenzję szminek LL :)
OdpowiedzUsuńsame cuda na kiju :D
OdpowiedzUsuńlubię to błoto do MudSpa :)
cienie śliczne ;) wszystkie ;)
Hmm Darks jest w środku?:)
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu czaję się na Babuszkę Agafię, więc pewnie w końcu się zdecyduję:) A takie pocieszacze jak Inglot są świetne! Chociaż nie przepadam za miedzią na oku;)
A mnie się miedź od jakiegoś czasu śniła po nocach.
UsuńCo Ty taka domyślna? ;)
Czyli jednak Darks?:D:D
UsuńYHY :D
UsuńOj też miałam straszną ochotę na pomadki Lily Lolo, ale póki co muszę zużyć "zapasy" ;) ale kiedyś na pewno się ich dorobię :)
OdpowiedzUsuńmiałam algi z organique i były bardzo fajne;)
OdpowiedzUsuńile ciekawostek! prawie wszystkiego jestem bardzo ciekawa - zwłaszcza kremów na dzień i masek algowych. Czekam z niecierpliwością! :)
OdpowiedzUsuńBędę się streszczać z testowaniem ;)
UsuńUwielbiam maski algowe Organique! nie są takie trudne do nałożenia, opakowanie starcza mi na 5 razy :)Szampon Biokap anticaduta także kupiłam, jak na razie nie wypróbowałam jednak skład bardzo mi się podoba i wzięłam 4 sztuki :D Niebawem pojedzie ze mną.
OdpowiedzUsuńDawno temu używałam kremów Rilastil, mile je wspominam, lecz teraz potrzebuję czegoś silniejszego.
Sama zakupiłam kilkanaście cieni z Inglota, ale... mam mieszane odczucia względem tej firmy.
A ja bardzo lubię perły inglota.
UsuńZaszalałaś z tymi szamponami, hehe ;)
Co do kremu rilastil, trochę mi mina zrzedła, kiedy zobaczyłam parafinę w składzie. Na szczęście jest dość daleko.
O catrice :D Mam 4 tak wiem przesadzam ;p
OdpowiedzUsuńHehe, aż czterech się dorobiłaś :)
UsuńJa jestem w sumie niewiele lepsza.
sleek *_*
OdpowiedzUsuńzakochałam się w tych paletkach. :) co tam masz nie mam pojęcia :>
Ja też muszę nabyć błoto!!! Sleek pewnie jakiś najnajnowszy ;)? Czekam na makijaż z Inglotem :)!
OdpowiedzUsuńBłoto rządzi :)
UsuńNie zgadłaś, to żadna z nowości. A makijaż będzie już jutro, tylko czemu jest tak cieeeemno?!
zainteresowały mnie te maski algowe organique :)
OdpowiedzUsuńi jak tam te tani produkty?
OdpowiedzUsuńJeszcze nie wyrobiłam sobie opinii, choć odżywka hegron zastosowana w niewielkiej ilości bez spłukiwania pięknie wygładza włosy :)
Usuńile pyszności :)
OdpowiedzUsuńMniamciuś :)
UsuńWow, poszalałaś :D
OdpowiedzUsuńOd dawna kuszą mnie te ukraińskie kosmetyki, ale póki co nieprędko je przetestuję, bo kolejka kremów do zużycia u mnie spora.
To błotko też mi w oko wpadło :) [chociaż z tego co moja mam mówiła, po wizycie w Krynicy, Zuber to najbardziej hardkorowa źródlanka ;)]
Poszalałam :)
UsuńZuber to hardkor na maxa, a ja lubię hardkory ;)
Ten zapach kojarzy mi się jeszcze z gorącymi źródłami. Myślę, że tak bardzo mi się podoba, ponieważ wszystkie te skojarzenia wiążą się z wakacjami, urlopem :)
Wszystko bym Ci zabrała, wszystko, wszytko!
OdpowiedzUsuńA w środku jest 12 fajnych cieni :D
Czekam na makijaż grzecznie.
Nie oddam :)
UsuńZgadłaś.
Powiedz mi, Kochana, dlaczegóż,ach dlaczegóż "aparat" tak ochoczo konsumuje kolory moich makijaży?
Myślisz, że można coś na to poradzić?
Bo aparaty to do siebie mają, że są głodne kolorów. :) Obawiam się, że przychodzisz z pytaniem do niewłaściwej osoby. Nie jestem ekspertem i w sumie wiele rzeczy robię na wyczucie. W miarę dobre (powiedzmy) zdjęcia wychodzą mi w świetle naturalnym, ale nie takim, gdy słońce wali mi po gałach, po prostu musi być jasno i najlepiej jakoś wcześnie, bo takie późne, zachodzące słońce nie sprzyja. Ech, zostaje coraz mnie możliwości.
UsuńCzasami bawię się z łapaniem balansu bieli w aparacie.
A reszta to już kwestia poprzesuwania kilku suwaków w najprostszym programie graficznym. Wiesz, światło, cień, kontrast, temperatura kolorów. Ja działam, niestety, bardzo intuicyjnie. Może ta Pani poniżej powie Ci więcej ;)
Czyżby Darks :>
OdpowiedzUsuńGrr, widzę ta okropną odżywkę Hegron...
A pomadeczki LL bardzo, bardzo lubię. I zgadzam się, że Intense Crush to chyba najpiękniejsza morelka, jaką do tej pory widziałam. Pasuje nawet mi, która od oranżów trzyma się z daleka.:P
Dlaczego hegron jest okropna? No, dizajn to ma nieziemski ;)
UsuńZgadłaś, tylko ciii.
jaki nr ma Inglot pierwszy z lewej?; reszta fajowa, i błotko kuszące
OdpowiedzUsuńmm piękne zakupy, koniecznie zmaluj się szybko :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa recenzji błotka, rosyjskiego kremu i szminek :) Fajne zdobycze :)
OdpowiedzUsuńjacie ile fajności :D
OdpowiedzUsuńja też takie chcę ;)
darks? mam darks. brights zresztą też. za dużo mam tego wszystkiego ;)
Owszem, darks. Jestem całkowicie pewna, że nie masz ZA dużo, tylko W SAM RAZ dużo ;)
UsuńMaski algowe, to jest to, co muszę wypróbować :-)!!
OdpowiedzUsuńI u ciebie też te rosyjskie cuda... Zaraz wezmę i je kliknę, choć najpierw muszę zużyć zawartość łazienkowej szafki, bo drugiej (szafki) nie będzie (nie ma gdzie wcisnąć), więc trza zużywać na bieżąco, a nie chomikować. :-)
OdpowiedzUsuńJa się szafki jeszcze wcale nie dorobiłam :D
Usuńbardzo fajna piąteczka z inglota :) ciekawe zestawienie kolorów - twoja "skromność" jest jak najbardziej na miejscu :D mi babuszka agafia jak najbardziej pasuje - mam szampon i odżywkę wzmacniający.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
większość z tych rzeczy chętnie w swojej kosmetyczce bym również zobaczyła ;)
OdpowiedzUsuńi też się uczę nakładać maseczki algowe dopiero- pierwszy raz to m zaschła jak glinkowa i ją skrobałam zanim wpadłam na pomysł, by ją zmyć ;)
obserwuję i zapraszam do tego samego
Maska miodowe avokado to cudeńko,bardzo zaineresował mnie szampon Biokap-napisz recenzję-pozdrowionka
OdpowiedzUsuńświetne zakupy :) dobrze że nie tylko ja tak wyładowuję frustrację związaną z pracą inż :) ingloty też mi się powiększyły a wczoraj zamówienie w yves rocher z tego przedobronowego stresowania się ;p pobobają mi się wszystkie odcienie z inglota a zwłaszcza dwa ostatnie cudeńka :) jakie to numerki ?
OdpowiedzUsuńCienie to 607 i 452, oba pearl.
UsuńChyba większości kobiet zakupy pozwalają się zrelaksować ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń