Nie, nie będzie to notka na temat smażonego mięsa, choć ostatnio na blogu zrobiło się dość kulinarnie. I dobrze, moim zdaniem :)
Nie będzie też o pięknej, erotycznej piosence Moniki Brodki.
Ostatnio, jadąc autobusem linii 9 komunikacji miejskiej, początkowo błędnym wzrokiem błądziłam po twarzach współtowarzyszy (niedoli). W pewnym momencie mój otępiały jeszcze z rana umysł przeszyła myśl, że wśród kobiet WSZYSTKIE, od gimnazjalistek po wracające z kościoła emerytki, mają na twarzy szpachlę. I nie mówię to o doskonale dobranym, wtapiającym się w cerę podkładzie. Zazwyczaj podkreśla on rozszerzone pory swoich ofiar, nadaje ich twarzom kolor przywodzący na myśl młode marchewki albo, co moim zdaniem jest największą zbrodnią, ostrą linią kończy się w okolicach żuchwy. Najbardziej zadziwiła mnie młoda kobieta (?) ze absurdalną solaryjną opalenizną, która "udoskonaliła" sobie cerę podkładem o dwa tony zbyt jasnym.
O dziwo, nie naszły mnie refleksje w stylu "otaczają mnie debile" lub "jak długo jeszcze wytrzymam, zanim pękną mi oczy?", zastanowiło mnie, że większość kobiet ma mniejszy lub większy kompleks na punkcie swojej cery.
Jak jest z Wami? Jakie macie zastrzeżenia do stanu swojej skóry?
Ja sama, nigdy nie przykładałam dużej wagi do tego, aby ujednolicać cerę, a podkład nie jest moim codziennym must have. Dlaczego?
Bynajmniej nie dlatego, że uważam swoją cerę za idealną. Nie jest taka i prawdopodobnie nigdy nie będzie.
Otóż, jestem "szczęśliwą" posiadaczką suchej skóry oraz dość znacznej ilości pieprzyków na twarzy. Co z tego wynika?
Podejście, iż i tak nie uda mi się ukryć znamion oraz fakt podkreślania suchych skórek przez podkłady. Co prawda, znalazłam przynajmniej dwa wspaniałe kosmetyki, które tego nie robią (mineralny lily lolo oraz healthy mix od bourjois), jednak nastawienie pozostało. Jeśli ze względu na czas muszę wybierać pomiędzy makijażem oczu a użyciem podkładu, zawsze wybiorę to pierwsze.
Bardzo często mój make up wygląda tak:
Lubię dodać koloru policzkom i podkreślić dolną powiekę.*
Celem tej przydługiej notki jest uzyskanie od Was odpowiedzi na nurtujące mnie pytania:
Używacie podkładu na co dzień?
Może nie wyjdziecie bez niego z domu?
Czy Wasza cera jest dla Was powodem do kompleksów, a może wręcz przeciwnie?
Czekam z niecierpliwością na Wasze odpowiedzi :)
Ł.
*Co nie oznacza, że nie wychodzę z domu kompletnie sauté. Bardzo często prezentuję światu swe "nagie" oblicze ;)
niestety taka prawda, chodzę do liceum więc 5 razy w tygodniu patrzę na marchewki :D nie dość że tapeta za ciemna/ jasna to jeszcze tak chamsko się odznacza przy linii włosów a o brodzie to już naprawdę mało która pamięta... a do tego czują się jak gwiazdy :D ja zdecydowanie lepiej czuję się z podkładem ale zdarza mi się czasem że wolę poleniuchować te kilka minut dłużej i tylko porządnie wytuszować rzęsy i brwi :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo często rezygnuję z makijażu na rzecz snu :)
UsuńJa mam tak samo z brwiami. To moje absolutne minimum. Moze na zdjęciach tego nie widać, ale one są podkreślone ;)
OdpowiedzUsuńja mam buźkę niczym pupcia pacholęcia ;D mimo moich 33 wiosen brrr
OdpowiedzUsuńPacholęta Ci w głowie, nieładnie ;)
UsuńNieraz zachwycam się Twoją cerą!
U mnie nie zawsze podkład jest wymagany, dużo zależy od dnia i kondycji cery a w okresie wiosenno-letnim uwielbiam kremy tonujące. Trzymam się zasady - im mniej tym lepiej :) a poza tym pomimo, że mam 35 lat i określone problemy dermatologiczne to jestem zadowolona z kondycji swojej cery.
OdpowiedzUsuńNigdy nie dałabym Ci więcej niż 30 lat na podstawie zdjęć, które pokazujesz, Twoja cera wygląda świetnie. Widać, ile znaczy świadoma pielęgnacja.
UsuńJa też lubię kremy tonujące. Jest jakiś, który możesz mi szczególnie polecić?
Niestety czas nie stoi w miejscu :D Najlepsze jest to, że ja wcale nie czuję się - jak to mawiają "na swoje lata" i czasami jak ktoś mi się pyta ile mam lat, to aż przez chwilę się zastanawiam, czy faktycznie tyle :))))
UsuńMam kilka firm, z których wybieram kremy tonujące np. Caudalie- jest fenomenalny, dawno temu robiłam recenzję ale na nowo wrócę do prezentacji; Madara - to moje wielkie odkrycie, jak krem którego nie widać! zmienia oblicze cery. Dostępne są dwa kolory, akurat używam Moon Flower i cały czas obiecuję, że kupię Sun Flower. Kiedyś Bielenda miała świetny produkt Sunny Skin ale już poza zasięgiem, za to cały czas w ofercie jest Galenic Aquasublime, o którym także pisałam na blogu. Do tego wspaniałe kremy Bandi, robiłam porównanie. Zerknij bo to godne uwagi pozycje.
Jak mi sie coś jeszcze przypomni z tego, co jest nadal w sprzedaży to dopiszę :)
Dziękuję za miłe słowa :*
O, dziękuję :)
UsuńPoczytam sobie u Ciebie o tych kremach.
używam podkładu. mam cerę naczynkową, więc moje policzki są bardziej różowe niż reszta twarzy. mam cerę tłustą, więc znajdą się blizny potrądzikowe. podkład pomaga mi wyrównać koloryt cery :) aczkolwiek wybieram raczej lżejsze, mniej kryjące produkty :)
OdpowiedzUsuńTy masz zawsze idealnie dobrany podkład. I o to chodzi :)
Usuństaram się ;)
Usuńz Twoją cerą to też bym podkładu nie używała, niestety ja mam często i wypryski i blizny itd. a nawet jak już cerę mam wyleczoną to jestem tak blada, że aż różowa jak surowy kurczak... nie wygląda to ładnie i gdy np. nie używałam podkladu tylko wymalowlam oczy, podkreśliłam brwi i np. bronzer czy róż na policzki - każdy się mnie pytał czy się źle czuj i ogólnie, że kiepsko wyglądam jakbym była chora... uroki mojej cery;p
OdpowiedzUsuńja po za kiepskim makijażem zauważam 30 letnie babki wyglądające na co najmniej 40 właśnie z braku jakiego kolwiek makijażu, szare zmęczone twarze, oczy prawie bez rzęs bo takie jasne i sińce pod oczami... też to jest bardzo kiepski widok....
Mnie się ogromnie podobają bardzo jasne karnacje :)
UsuńKiedyś dość mocno musiałam zakrywać swoją skórę z uwagi na duże problemy z cerą.
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu na szczęście jest dużo lepiej i mogę wyjść bez podkładu :-)
Ale nadal go noszę w postaci bb creamu, c( dla uproszczenia przyjmijmy, że to ta sama kategoria :-) ), bo lubię i służy on mojej skórze :-)
Ty mnie zawsze kusisz bebikami :)
Usuńnie wyobrażam sobie dnia bez podkładu, z tą różnicą że ostatnio stawiam na te mniej kryjące, uważam że moich niedoskonałości, czyli:
OdpowiedzUsuń-pieprzyków dosyć sporych,
-naczynek
-pryszczy
-blizny po 6 szwach
-przebarwień
nic nie ukryje, lub przy mocnych kamuflażach będę wyglądać jak klaun :P
Rozumiem Cię. Dobrze dobrany podkład to skarb :)
UsuńNie, nie używam podkładu na co dzień. O ile nie ma na niej wulkanów i plam szarych tudzież czerwonych, daję swojej skórze zachłysnąć się świeżym powietrzem.
OdpowiedzUsuńWitam Cię, jakiś czas juz Ciebie nie widziałam - i pana Bogdana pozdrawiam :*
Już wracam na stałe, obroniłam się i wyszłam z amoku :)
UsuńJa też lubię, kiedy moja cera ma czym oddychać.
Ślę buziaczki od Bogdańskiego ;)
U mnie podkład nie jest zdecydowanie musem. Nakładam go raczej na okazje:) na codzień nakładam raczej krem bb,albo nic:)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu wypróbować bb kremy, bo jestem chyba ostatnia na świecie, która nie miała z nimi styczności ;)
UsuńU mnie jest różnie - zależnie od stanu skóry i temperatury za oknem. Absolutnie nie jestem w stanie używać podkładu podczas upałów, stosuję wtedy tylko puder transparentny do zmatowienia skóry. Kiedy moja cera ma "lepszy okres" lubię stosować BB. Jeśli dzień spędzam "na luzie" nie maluję się wcale, chyba że mam wyraźną ochotę ;). Nie mam ładnej cery, tragiczna też nie jest, ale na pewno nie mam na tym punkcie obsesji ;))).
OdpowiedzUsuńGrunt to dystans i zdrowe podejście :)
Usuń