Witajcie, Kochane :)
To już druga notka, która się dziś ukazuje, więc jeśli ktoś ma ochotę poczytać o moich sposobach na wyhodowanie babyhair, zapraszam również do wcześniejszego posta.
Chciałabym przedstawić Wam przepis na moją ulubioną wersję tortilli. Kiedy byłam w Hiszpanii u mojej przyjaciółki, jej chłopak zrobił nam na obiad właśnie takie danie. Byłam sceptycznie nastawiona do "omleta z ziemniakami", jednak zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona. Tortilla de patatas (czyli z ziemniakami) to bardzo sycące i pożywne danie dobre zarówno na śniadanie, obiad, jak i na kolację. W podstawowym przepisie w roli dodatków występują ziemniaki i cebula, reszta należy do naszej wyobraźni i upodobań.
Co będzie nam potrzebne?
-dwa jaja od "szczęśliwych kurek",
-jeden średni ziemniak,
-mała cebula,
-3 łyżki oliwy z oliwek,
-garstka startego żółtego sera,
-1/3 pęczka szczypiorku
-2 łyżki jogurtu naturalnego
-duża szczypta tymianku
-sól i pieprz
Sposób wykonania:
Ziemniaka obieramy i kroimy w dość drobną kostkę. Na patelni rozgrzewamy dwie łyżki oliwy i wrzucamy na nią pokrojonego ziemniaka, smażymy aż do zrumienienia.
Gdy ziemniak jest już złocisty, dodajemy pokrojoną w kostkę cebulę i smażymy jeszcze kilka minut. W tym czasie do miski w bijamy jajka, dodajemy do nich jogurt, przyprawy oraz szczypiorek i dobrze roztrzepujemy. Podsmażone warzywa łączymy z masą jajeczną.
Na patelni o średnicy około 20 cm rozgrzewamy pozostałą oliwę i wylewamy na nią masę. Smażymy na wolnym ogniu do momentu, aż tortilla się zetnie, następnie odwracamy ją przy pomocy talerza, posypujemy serem i trzymamy na ogniu do momentu, aż ser się rozpuści. Dekorujemy szczypiorkiem i podajemy :)
Smacznego!
Dlaczego napisałam o jajkach od "szczęśliwych kurek"?
Otóż, zapewne wiecie, że jaja od kur z wolnego wybiegu są dużo zdrowsze od tych z fermy i mają więcej od nich wartości odżywczych. Są również bardziej etyczne. Jedząc takie jajka możemy cieszyć się smakiem i świadomością, że nie mamy na sumieniu cierpienia zwierząt.
Nie chcę pisać tutaj, co dzieje się w fermach kurzych, ponieważ nie każdy chce o tym czytać, jednak jeśli ktoś chce wiedzieć, co je, zapraszam do lektury tego posta BellaBlumchen, która prowadzi świetnego bloga między innymi o wegetariańskiej i wegańskiej kuchni.
Ja jem tylko jajka, które moi rodzice kupuję od swojej sąsiadki ze wsi i której kury niejako "znamy osobiście" i wiemy, że żadna krzywda im się nie dzieje :)
Spróbujecie mojej wersji tortilli?
Staracie się kupować jajka od kur z wolnego wybiegu?
A może uważacie to za wymysł szurniętych ekologów?
Koniecznie podzielcie się swoją opinią :)
bez szczypiorku, ale pewnie spróbuję :)
OdpowiedzUsuńSmacznego :)
Usuńaj zgłodniałam! bardzo lubię ziemniaczaną tortille, zrobiłaś mi smaka i chyba wkrótce zrobię :)
OdpowiedzUsuńDo dzieła :)
Usuńmm brzmi ciekawie:) kiedyś zrobię;)
OdpowiedzUsuńwygląda smacznie :) ja lubię zrobić sobie na lunch omleta na ostro z warzywami. toritilli nie robiłam, ale ja po pochodne mleka (jogurty, ser) sięgam naprawdę od wielkiego dzwonu. nabiał mi nie służy i już
OdpowiedzUsuńJogurt występuje w tym przepisie opcjonalnie :)
Usuńchyba jutro przetestuję, choc nie jestem jakoś przekonana :)
OdpowiedzUsuńJa nie widzę w tym daniu nic nieprzekonywającego ;)
UsuńPrzepis może mi się przyda, bo lubię tortillę, a nigdy nie robiłam sama.
OdpowiedzUsuńKurki nie wiem, czy aż tak szczęśliwe... Ale na pewno bardziej niż te z poucinanymi dziobkami i straszliwie traktowane. ;-(
Myślę, że na tyle szczęśliwe, na ile szczęśliwe mogą być kury :)
Usuń0o... na penwo tego sprobuje ;D wyglada zarabiscie ;DDD
OdpowiedzUsuńCieszę się :D
UsuńJutro to zrobię!
OdpowiedzUsuńSmacznego ;)
UsuńAle wygląda pysznie, o matulu!! Popieram kupowanie jajek z domowych hodowli, są o wiele droższe, ale i smaczniejsze. A kury też czują.
OdpowiedzUsuńDokładnie, może i nie są najmądrzejsze ani najpiękniejsze ;) ale czują.
UsuńKochana już wiem co zjem na obiad :D nie maiłam pomysłu na obiad a tu taki wpis :D już wyobrażam sobie ten smak. Kiedyś robiłam tortille ale ziemniak kroiłam w plastry i jakoś się ciężko na patelni smażyły. Dziś spróbuję pokroić je w kostkę ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię zainspirowałam ;)
UsuńJa kroję w kostkę właśnie po to, żeby się dobrze smażyły i równomiernie rozkładały w tortilli :)
Pychotka, wszyscy się zajadali aż się uszy trzęsły ;) kostka to jest bardzo dobry pomysł ;)
UsuńJa też zwracam uwagę na to skąd pochodzą jajka!
OdpowiedzUsuńCieszę się, Kasiu :)
UsuńCiekawy przepis, chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńA my jemy jajka od własnych kur, czy są szczęśliwe to nie wiem :D
Sądzę, że nie pozbawiacie ich nóżek ani dzióbków, więc są szczęśliwsze niż większość kur na fermach.
UsuńSądzę nawet,że jest im za dobrze bo babcia lubi je dodatkowo podkarmiać "kurzymi" smakołykami :)
UsuńJa chcę już iść na swoje i sobie gotować takie smakołyki i żeby mi nikt niepowołany nie zaglądał do garnka. O!
OdpowiedzUsuńSoon....
Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńŚwietny przepis, chętnie go wypróbuję! :-) Już nawet dodałam do zakładek :-)))
OdpowiedzUsuń