moja opinia o pędzlach maestro


Witajcie, Kochane :)
Pędzle, o których chciałabym Wam dzisiaj napisać pokazywałam tuż po zakupie w tej notce.
Używam ich codziennie już od półtora miesiąca i wyrobiłam sobie zdanie na temat każdego włochacza.

Na początek chciałabym przedstawić Wam markę Maestro, która ma swoją siedzibę w Lublinie. 
Gdy tylko się o tym dowiedziałam, wybrałam się pod podany na ich stronie internetowej adres.
Biuro firmy jest nie wielkie i pełnie jednocześnie rolę sklepu oraz centrum produkcji.
Gdy weszłam, zadziwił mnie widok kilku osób siedzących przy stołach i składających bądź przycinających pędzle. Bardzo mi się spodobał kameralny charakter firmy, która produkuje pędzle znane w całej Polsce.

W tym miejscu chciałabym podkreślić, że nie jestem w żaden sposób związana z firmą Maestro i robię im reklamę zupełnie bezinteresownie, przemawia przeze mnie patriotyzm lokalny :)


Kupiłam zestaw siedmiu pędzli bez etui, który urzekł mnie krótkimi trzonkami, co jest ważne dla każdego krótkowidza. (dla niewtajemniczonych: podczas makijażu trzymam twarz bardzo blisko lusterka, a trzonkami pędzli walę po tafli ;))

Wszystkie pędzle z tego zestawu mają drewniane trzonki lakierowane na czerwono ze srebrnym napisem Maestro. Są bardzo porządnie wykonane: nic się nie ściera, nie rysuje oraz nie pęka.
Włosie pędzli osadzone jest w metalowych niklowanych skuwkach.

1. Pędzel do pudru: seria 110 rozmiar 22

Jest duży, mięciutki i niestety wykonany z włosia koziego, jednak mnie osobiście nie uczulił.
Pierze się bardzo dobrze i choć gubi włosie, to nie jest to zjawisko niepokojące.
Doskonale nabiera i rozprowadza puder prasowany nie "skrobiąc" przy tym podkładu.

Moja ocena: 5/6



2. Pędzel do podkładu duo fibre: seria 145

Jest to tak zwany "skunks". Pędzel jest wykonany z mieszanki włosia naturalnego i syntetycznego. Dobrze nabiera i rozprowadza podkład płynny, jednak nie jest to efekt "wow". Podczas prania czarne włosie puszcza kolor, a farba barwi na szaro włosie białe. Na szczęście to farbowanie nie znajduje odzwierciedlenia na twarzy :)

Moja ocena: 4/6



3. Pędzel do różu: seria 120 rozmiar 20

Jest to skośny pędzel z włosia koziego, które moim zdaniem jest trochę zbyt twarde. Jak widać na zdjęciu, pędzelek jest malutki, przez co można nim nakładać róż, jednak nie jest to najbardziej wygodny sposób. Ja używam go do nakładania prasowanego rozświetlacza na kości policzkowe i w tej roli spisuje się świetnie.
Pierze się dobrze i raczej nie gubi włosia.

Moja ocena: 5/6



4. Pędzel do cieni: seria 320 rozmiar 10

Jest to pędzel języczkowy przeznaczony do nakładania cieni na całą powiekę. I w tej roli sprawuje się wprost idealnie! Jest doskonale przycięty, a naturalne włosie, z którego został wykonany nie drapie powiek ani nie uczula. Kształt jest spłaszczony i delikatnie trójkątnie zakończony, dzięki czemu precyzyjnie dociera do kącików oczu. Dobrze się pierze i nie gubi włosia. Uwielbiam go, jest świetny w swoim fachu :)

Moja ocena: 6/6



5. Pędzel do cieni: seria 360 rozmiar 8

Jest to pędzel wykonany z naturalnego włosia przeznaczony do nakładania cienia w załamaniu powieki. Ja stosuję go również do podkreślania dolnej powieki i oba te zadania spełnia doskonale. Jest równo przycięty, nie drapie powieki ani nie uczula. Pierze się łatwo i nie gubi włosia.

Moja ocena : 6/6



6. Pędzel do eyelinera lub nakładania cieni na brwi: seria 660 rozmiar 6

Pędzelek jest spłaszczony i skośnie ścięty, wykonany z włosia syntetycznego. Ja używam go do nakładania cienia na brwi i spisuje się w tej roli doskonale. Moim zdanie do eyelinera może być zbyt szeroki, ale ja i tak nie używam ściętych pędzli do togo celu. Bardzo dobrze się pierze i nie gubi włosia.

Moja ocena: 6/6



7. Pędzel kulkowy do cieni: seria 420 rozmiar 6

Pędzel wykonany z naturalnego włosia jest z założenia przeznaczony do rozcierania cienia na dolnej powiece. Moim zdaniem nie nadaje się zupełnie do niczego. Przy pierwszym praniu włosie zbiło się w jeden kołtun i z kulkowego zrobił się pędzel ołówkowy, który wcale nie nabiera cieni.

Moja ocena: 0/6



Podsumowując: Mogę z czystym sumieniem polecić te pędzle, z wyjątkiem ostatniego. Moim zdaniem szczególnie dobre są: pędzel do pudru, brwi oraz oba płaskie do cieni.

Macie jakieś pędzle Maestro?
Lubicie?
A może chciałybyście przeczytać recenzję jakiegoś konkretnego pędzla tej marki?

A na koniec akcent humorystyczny:
Mój makijaż w fiolecie i szmaragdzie :)


Ps. Pan Orzech, bohater drugiego planu dzisiejszego posta stanowi akcent jesienny, a jednocześnie zapowiada jutrzejszą notkę :)


36 komentarzy:

  1. Pędzel z krótkim trzonkiem dostałam kiedyś w gratisie do jednego zamówienia. Byłby fajny, gdyby się nie rozkleił. Tak, wiem, jak należy dbać o pędzle.
    Mam też kilka standardowych egzemplarzy i tu podobnie: trzy zaczęły się ruszać (naprawdę nie nalewam wody do skuwki, ani nie zrzucam ich na podłogę, żeby sprawdzić, czy grawitacja działa na coś więcej niż tylko moje cycki). Poza tym napisy ścierają mi się z trzonków :(
    Lubię sławny 497, kuleczkę 410 (chyba już nie ma?), uwielbiam 660, to mój ulubiony pędzel do robienia kresek, 630 aktualnie bardzo mi spasował do brwi.
    Generalnie podobają mi się te mniejsze pędzle z Maestro. Do twarzy trochę mniej, ale znów mam ich tylko ze 3.

    Podobało mi się, że do dużego zamówienia dorzucili gratisy. Nie podobało, że pomylili jeden pędzel. Zwróciłam uwagę (nie domagałam się co prawda żadnej zamiany), ale mail pozostał bez odpowiedzi.

    Zazdraszczam Ci, że masz do nich tak blisko. Chętnie zmacałabym kilka pędzli ;) Tym bardziej, że są różne rozmiary, a z linijką to często trudno sobie wyobrazić.

    Ależ się rozgadałam ^_^

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudownie, że się tak rozgadałaś! :)
    Widzę, że masz doże doświadczenie z pędzlami Maestro, muszę obejrzeć te, które opisałaś.
    Spośród moich na razie żaden się na szczęście nie rozkleił, ale to wyjdzie w praniu i to dosłownie :)

    Odnośnie macania, to serdecznie zapraszam do Lublina :)
    (świetnie to zabrzmiało)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nom, w Lublinie to jeszcze nie macałam.
      W ogóle w Lublinie jeszcze nie byłam.

      Usuń
    2. To macanie będzie świetnym pretekstem do odwiedzenia naszego pięknego miasta :)

      Usuń
  3. Twoja notka przypomniała mi, że obiecałam sobie kupić kilka pędzli, bo obecne wołają już o spoczynek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie koniecznie musisz wybrać się na zakupy :)
      Czy to realnie, czy wirtualnie.

      Usuń
  4. Nie znam ich z autopsji, ale zraziłam się po przeczytaniu recenzji u bodajże Słomki na jej blogu jakiś czas temu.

    Sama raczej skłaniam się ku Ecotools.

    Szczęka mi opadła, kiedy przeczytałam, że pochodzą z Lublina - aż parę razy sprawdzałam, czy na pewno nie chodzi o Lubin - przecież u nas na Lubelszczyżnie nic się nie dzieje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kuźnia, no! Wszystkich upominam, sama dobrze nie napiszę, siet&fak :D

      ŻUCHWA - cholera jasna - a nie szczęka, może opaść zgodnie z anatomią^^

      No. Powiedziałam.
      Howgh!

      Usuń
    2. Rzeczywiście, żeby szczęka o(d)padła, to trzeba niezłego szrapnela :D
      Mnie opadła żuchwa na słowa "u nas". To Ty z Lubelszczyzny jesteś?
      Zatem jest szansa, że kiedyś Cię napotkam, a nie tylko będę się smętnie (i koniecznie tęsknie) gapić w Twojego awatara.

      Ja też lubię ecotools, jednak mają dość ograniczony asortyment, a ja chcę coraz więcej i więcej.

      Lecę do Słomki oblookać, co ona tam napluła w Nasze(!) rodzinne gniazdo :)

      Usuń
    3. No baa, oczywiście, że jestem z lubelskiego - najczęściej można mnie spotkać w okolicach deptaka, kiedy chodzę i pałętam się po drogeriach i spożywczakach w oczekiwaniu na wizytę lekarską/dentystyczną... ech. A jeśli przyjadę bardzo bardzo za wcześnie, przyłażę do Plazy [Zajac sie lansuje, Zajac się lansuje, nanananana!] nie, nie lansuję się [foch&przytup] chodzę po Inglotach, Sephorach, wszystkim co posiada półki wypełnione kosmetykiem wszelakim... i Almie :D

      Usuń
    4. Aha. Mówiła 'em o Lublinie :)

      Usuń
    5. Jednym słowem wybierasz wszystko, co najlepsze w Lublinie :)
      Swego czasu byłam "tajemniczym klientem" w kilku lubelskich restauracjach i musiałam się dowiedzieć, czy kelnerzy/ki są w stanie polecić rozrywki kulturalne w Lublinie.
      Od jednej panienki dowiedziałam się, cytuję: "Eeeeeeeee, jest cinema city, kluby są, eeeeee, jest taki teatr na Narutowicza i na Majdanku jest fajnie..."
      Na to "fajnie" już myślałam, że spadnę pod stół i będę się turlać w konwulsjach śmiechu.
      Jednak mój profesjonalizm mi na to nie pozwolił ;)

      Ps. T może kiedyś, całkiem przypadkiem, przyjedź dużo za wcześnie. Ale koniecznie daj znać z wyprzedzeniem :)

      Usuń
    6. Uciekło mi "o" i "t" zostało takie samotne. Przepraszam.

      Usuń
    7. *pewnie, że tak, "że tak" mi uciekło. To znaczy nie uciekło, początkowo nie planowałam go, ale po przeczytaniu opublikowanego komentarza stwierdziłam, że nie oddaje w pełni tego, co miałam Ci przekazać :D

      Usuń
    8. :)
      Zatem będę żyć nadzieją :D

      Usuń
    9. Zając, czekaj, co ja takiego naplotłam?! o_O

      Usuń
    10. Zróbcie sobie zlot blogerek, lololo XD

      Usuń
    11. Widzisz, kochana, wygląda na to, że wcale nie naplotłaś (szukałam na Twoim blogu) i Zajonc rzuca bezczelne kalumnie :)

      Usuń
    12. W LUBINIE to sie nic nie dzieje:P oprocz rozwalonego rynku ktory stoi tak od kilku lat:P wy to macie chociaz Maestro haha:P

      Usuń
    13. Heh, no mamy Maestro i wiele innych ciekawych rzeczy ;)
      A ja słyszałam o Lubinie, że to piękne miasto.

      Usuń
  5. Słyszałam o tych pędzlach bardzo wiele, ale niestety nie mam w swojej kolekcji ani jednego... Te są bardzo ciekawe- mają piękny kolor trzonków :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też urzekł kolor trzonków :)
      Polecam Ci spróbować tych pędzli na własnej skórze.

      Usuń
    2. A zrobimy, zrobimy.
      Ciebie też zapraszamy :)

      Usuń
  6. przydał mi się post - to jest coś w co muszę w najbliższym czasie zainwestować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie weź pod rozwagę też pędzle Maestro.
      Cieszę się, że moja notka do czegoś się przydała :)

      Usuń
  7. Ja ostatnio zainwestowalam w pędzle samathy chapman i wszystkie pędzle maestro i hakuro poszły w odstawke! Za niedługo na pewno pojawi sie o nich notka, więc jeżeli masz ochotę to zapraszam :)

    www.blondineczka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się ślinię do tych pędzli.
      Bardzo chętnie przeczytam notkę o nich :)

      Usuń
  8. oo prosze ciekaw epedzle poza tym jednym :DDD ale i tak niezle ;)) nawet nie wiedzialam ze maestro ma cos w Lublinie ;DDD

    szampony mi nie przypadly :) maja SLS aczkolwiek moje wlosy wygladaja lepiej ale wlasnie dzieki tmeu sls wiec bezsensu :DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja używam szamponu z sls raz na około 2 tygodnie, żeby dogłębnie oczyścić włosy :)

      Usuń
  9. cute brushes! wanna use them :) hihi

    visit my blog too and follow? http://raellarina.blogspot.com/
    xoxo. :3

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo pomocny post, własnie chce kupis pedzle.
    panna-mewa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że mój post się na coś przydał :)

      Usuń
  11. Ja bardzo lubię Hakuro :) Maestro jeszcze nie miałam okazji używać.

    OdpowiedzUsuń
  12. Te mini wersje są bardzo urokliwe :) Widzę, że na temat skunksa mamy podobne zdanie :) 360 i 320 również mam w swojej kolekcji i ten większy nieco bardziej przypadł mi do gustu, ale oba sprawdzają się przyzwoicie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę przyznać, że dość nierówne są te pędzle, ale z tych dwóch też jestem bardzo zadowolona :)

      Usuń

Bardzo dziękuję za komentarze. Każdy z nich to miód dla moich uszu i oczu :)
Jednocześnie proszę o niezamieszczanie zaproszeń, reklam, ani linków do swojego bloga. Mój blog to nie miejsce na reklamę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...