Witajcie :)
Sesja nareszcie wypuściła mnie ze swych szponów i dobrze, bo już nie mogłam się doczekać, aż napiszę Wam o moim największym naustnym odkryciu sezonu. Balsamy-stainy w kredce marki revlon, o których będzie mowa nie są żadną nowością na rynku, jednak ja pierwszy raz usłyszałam o nich jakoś w listopadzie oglądając na youtube filmiki essiebutton, którą bardzo lubię i jest źródłem nieustannych pokus. Na początek zamówiłam polecany przez Estee odcień honey i z miejsca zakochałam się. Nienachalny miętowy zapach, komfortowa formuła balsamu i dość intensywny, trwały kolor całkowicie mnie urzekły. Do tego stopnia, że mam już cztery odcienie i dwa kolejne na oku ;)
Wspomniany wcześniej honey to typowy odcień mauve, idealny na co dzień, można nakładać go nawet bez lusterka. Smitten to intensywny, lekko fioletowy róż. Randezvous można opisać jako czystą, intensywną pomarańczkę, którą uwielbiam i bardzo ucieszyłam się, że będzie modna w nadchodzącym sezonie :) Romantic to soczysta, dość ciepła czerwień.
Kolory przy pierwszym pociągnięciu są dość przejrzyste i nawet najmniej śmiałe osoby będą się w nich czuły komfortowo, jednak najlepsze w tych balsamach jest to, że kolor można stopniować i osiągnąć nawet bardzo intensywną barwę przy wysokim komforcie noszenia.
Czyżby produkt kompletnie bez wad? Niestety nie, choć same balsamy są dla mnie idealne i nic bym w nich nie zmieniła, to opakowanie jest dość tandetne. Formę kredki bardzo lubię i uważam za wygodną, jednak napisy ścierają się błyskawicznie, a co gorsze, skuwka bardzo łatwo otwiera się w torebce.
Poniżej możecie zobaczyć mój pierwszy egzemplarz honey (ten, który wiedzieliście na powyższych zdjęciach to zapas :D), który sam uległ zniszczeniu i zapaćkał wszystko, co znajdowało się w jednej z przegródek mojej torebki.
Nie mogę się już doczekać, aż w Polsce pojawią się matowe wersje kredek revlon, to będzie spełnienie moich marzeń (mam nadzieję).
Lubicie te balsamy?
A może wolicie inne produkty w typie chubby stick?
Który kolor chcielibyście zobaczyć na ustach w pierwszej kolejności?
Pozdrawiam,
Ł.
Ja mam Color Boost z Burżuja ;) I sobie chwalę, ale jestem ciekawa też innych firm :)
OdpowiedzUsuńJa mam jeden kolor z bourjois i średnio mi się podoba jego formuła. Zapavch też mnie nie powalił. Radzę spróbować revlona :)
Usuńnie miałam jeszcze w takiej formie ;)
OdpowiedzUsuńkuszą, ale póki co mam za dużo mazideł do ust... ;)))
Ja już dawno się poddałam i stwierdziłam, że kolorówka jest do używania, a nie do zużywania ;)
UsuńPoza tym jest szansa, że przynajmniej honey zużyję w całości.
Pokażesz na ustach? :)
OdpowiedzUsuńMam jasny róż z Burżuja ale kurcze mimo, że kolor tak, to konsystencja jakaś toporna, nierównomiernie ściera się i jakoś ogólnie nie ;/
Tych Revlonowych jestem ciekawa baardzo.
Pokażę, każdy w osobnym poście, bo one naprawdę mocno barwią :)
UsuńJa mam z bourjois koral i jest piękny, ale mam podobne spostrzeżenia do twoich, a w dodatku zapach i posmak mi nie odpowiada.
Każdy kolor mi się podoba! Muszę się w te balsamy zaopatrzyć :) a Essie też uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńO, kolejna fanka :)
UsuńTe kolory są takie podstawowe, ale świetnie wyglądają na ustach.
Honey piękny :)
OdpowiedzUsuńMój ulubieniec :)
UsuńTo był, a nawet nadal jest, mój pierwszy produkt tego typu i jestem bardzo zadowolona. Właściwie zaczęłam się nawet rozglądać za innymi podobnymi produktami, ale na razie nacieszę się Revlonem ;) Zapach jego bardzo lubię, a kolorek ostatnio mi konkretnie wszedł w usta i dłuuugo się trzymał, chociaż bez połysku.
OdpowiedzUsuńNo, stain to stain. Te swatche nosiłam na ręce przez dwa dni :)
UsuńJa już dalej nie szukam, bo burżuj mnie rozczarował, a clinique nie spełniło oczekiwań.
Dzięki! To są dwie kolejne kredki, które miałam kupić :) Portfel się ucieszy ;)
UsuńJa mam 4 z Catrice ;p
OdpowiedzUsuńpoproszę smitten!
Stri, nigdy nie próbowałam tych z catrice.
UsuńA smitten postaram się pokazać jeszcze dzisiaj :)
Mam Honey i na prawdę bardzo go lubię;) I również bardzo czekam na te nowe formuły, matowe i lakierowe, mam nadzieję, że pojawią się u nas w miarę szybko! :)
OdpowiedzUsuńJa też! Sądząc z peanów, jakich słucham na ich temat na youtube, to będzie hit :)
Usuńja się z nimi niestety nie polubiłam :(
OdpowiedzUsuńObsession, a co Ci w nich nie pasowało?
UsuńJakie są Twoje ulubione codzienne mazidła do ust? :)
Piekne te kredki chyba na jakaś sie skusze ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie będziesz żałować :)
UsuńHoney w opakowaniu wygląda delikatnie ale na ręce wygląda trochę ciemniej :)
OdpowiedzUsuńTo jest magia tych balsamów - kolor można budować :)
UsuńKochana Ty wiesz, że ja zachorowałam na jedną z nich i tak mi tu przed patrzałkami nimi wymachujesz:P Wstydź się:P
OdpowiedzUsuńA tak poważnie to czekam na ich promocje od naszego spotkania i nic:( ciągle tyle samo kosztują, ciągle takie drogie:(
Asiu, zajrzyj na ekobieca.pl. Są tam bardzo tanie, a w dodatku zakupy możesz odebrać w Lublinie na Wrońskiej nie płacąc za przesyłkę :)
UsuńJuż patrzę, dzięki:*
UsuńYeeeeee jest:) :* Aj lofiu:)
UsuńHaHa! To żeś zaszalała ;). U mnie ciągle CH.S jest na pierwszym miejscu jeśli chodzi o kredki. A tak w ogóle, to jestem na kolorówkowym odwyku, buuu...
OdpowiedzUsuńOdwyku?? Łucja trzeba pomóc tej naszej Niedobrocie:) Odwyk jest zły:P
UsuńKolory całkiem przyjemne :)
OdpowiedzUsuńAle cudne, szczególnie odcień smitten wpadł mi w oko. Ja mam kilka takich kredem z MUA. :)
OdpowiedzUsuńchodzę koło odcienia honey i jedyne co mnie powstrzymuje przed zakupem, to ilość posiadanych pomadek :P
OdpowiedzUsuń