Dziś mając trochę czasu do rozpoczęcia zajęć, postanowiłam ot tak, bez celu zajrzeć do natury.
Jakież było moje zdziwienie, gdy w szafie essence ujrzałam świeżutki, pełny stand nowej (w Polsce nowej:) limitowanej edycji wild craft.
Zazwyczaj na inne LE trafiałam w momencie, gdy wszystkie najlepsze produkty były już wykupione, a zostały same buble.
Raz mi się poszczęściło i od razu porwałam wszystkie trzy cienie oraz rozświetlacz.
Pomyślałam, że może komuś swatche pomogą podjąć decyzję, które produkty chce nabyć :)
Nazw i numerków nie podaję, ponieważ polskie naklejki były naklejone na pierwotne w taki sposób, że zasłaniały nazwy, a podczas odrywania zdzierały spodnią warstwę :/
Jednakowoż nikt nie powinien mieć problemów z odgadnięciem, co jest co :)
rozświetlacz
perłowa oliwkowa zieleń
perłowy kremowy beż
perłowe coś pomiędzy śliwką a bakłażanem - bardzo jesiennie ;)
od lewej: rozświetlacz, zieleń, beż, fiolet
Poza cieniami i rozświetlaczem nic nie przyciągnęło mojej uwagi.
Lakiery wydaja mi się nudne, pomadki to moim zdaniem pomyłka, a zestaw do brwi wygląda nawet całkiem całkiem, zwłaszcza na podróż, ale ja nie potrzebuję kolejnego.
Jak Wam się podoba ta edycja limitowana?
Co wybierzecie dla siebie?
Pewnie jak dotrę do N., to już nic nie będzie. I dobrze. ;)
OdpowiedzUsuńNo, nie wiem, czy dobrze, bo te cienie są naprawdę warte obmacanie :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej podoba mi się ten ciemny fiolet. Szkoda, że nie mam takiej dostępności do Essence ;(
OdpowiedzUsuńJest piękny i, jak się okazało przy pierwszych testach, najlepszej jakości spośród tych cieni.
OdpowiedzUsuńale kusicie dziewczyny tą liminowanką;)
OdpowiedzUsuńkusimy, bo jest czym :)
OdpowiedzUsuńJedna z najlepszych ostatnimi czasy.
no właśnie mnie te drobiny odwiodły od zakupu rozświetlacza :>
OdpowiedzUsuńA ja ślepe ciele jestem i w drogeryjnym świetle tak naprawdę to w ciemno kupuję :D
Usuń