Ostatnie dni były dla mnie przełomowe w kwestii biegania.
Udało mi się pokonać swój lęk przed szybszym bieganiem na dłuższych dystansach.
Bardzo długo nie byłam w stanie zejść poniżej 47 minut na 8 kilometrów. Bałam się, że jeśli przyspieszę, nie będę miała siły do końca. Okazało się, że wcale tak nie jest. Przełamałam tę barierę (i to w samym rozkwicie "gorszych dni" :)).
Tydzień I:
01. 8 km/47:06
02. 10 km/59:32
03. 8 km/48:00
04. przerwa
05. 8 km/47:00
06. 10 km/59:05
07. przerwa
razem: 44 km
Tydzień II:
08. przerwa
09. 10 km/57:26 (zawody)
10. 8 km/46:34
11. przerwa
12. 8 km/45:06
13. 8 km/44:55
14. 8 km/44:18
razem: 42 km
Do tej pory w nogach: 86 km.
A takie mam widoki podczas treningów:
Trzymam kciuki. Ja ćwiczę z Ewą tzn teraz mam tygodniową przerwę/gorsze dni ale już wracam do ćwiczeń ;)
OdpowiedzUsuńJa też mam przerwę, z powodu kontuzji, ale nie wolno się poddawać :)
OdpowiedzUsuńDo boju!