Witajcie :)
O jaki nałóg chodzi? Pewnie myślicie, że o działkę heroiny albo chociaż kilka papierosów z rana? W tytule posta nie chodzi nawet o tę niewinną poranną kawę, a o mycie twarzy glinką. Jest to nałóg zdrowy i pożądany, a jednocześnie bardzo silny.
Od dawna szukałam czegoś, co nie zniszczy naturalnej warstwy ochronnej skóry, a jednocześnie usunie pozostałości dość tłustych kremów, których używam na noc. Żel myjący, nawet ten najbardziej delikatny (chcecie o nim poczytać?) nadal wydawał mi się zbyt agresywny do porannego mycia. Krem, czy balsam myjący za to pozostawiał na mojej skórze natłuszczenie, które z rana było dość niepożądane.
Pewnego dnia niewiele myśląc sięgnęłam po maseczkę z glinki firmy best, która stała na łazienkowej półce. Próbowałam używać jej jako maseczki, jednak bardzo szybko zastygała podrażniając moją cerę. Tego pamiętnego poranka zwilżyłam lekko cerę i suchymi rękami nabrałam niewielką porcję maseczki. Przez jakąś minutę masowałam delikatnie twarz, a gdy błoto zaczęło podsychać, zmyłam je chłodną wodą. Doznania były niesamowite, dlatego każdemu polecam spróbować :)
Od tego czasu napaliłam się na wszelkie preparaty w kremie z przeważającą zawartością glinki. W sklepie organeo.pl zamówiłam brązową glinkę z dodatkiem olejku paczulowego Lagona (
KLIK) oraz mineralny krem myjący rhassoul Alva (
KLIK). Pod podanymi linkami znajdziecie informacje, jakie podaje producent oraz cenę. Ja napiszę o swoich odczuciach w kontekście porannego mycia twarzy.
Marka Logona proponuje nam brązową glinkę podaną w dość kremowej formie z dodatkiem bardzo silnego zapachu paczuli. Jest on na tyle intensywny, że nie zawsze mam ochotę użyć tego kosmetyku, jednak czasem sprawia mi przyjemność. Krem po rozsmarowaniu na twarzy jest dość rzadki, ale przyjemny w użyciu. Wadą produktu jest to, że płyn lubi się oddzielać od substancji stałej, przez co czasem z tuby wycieka rzadka... ciecz.
Podsumowując, oceniam ten produkt na 4+
Mineralny krem myjący z glinką rhassoul niemieckiej firmy alva jest w konsystencji dość podobny do swojego poprzednika, jednak zawiera dodatkowo trochę większych drobinek, przez co ma dodatkowe właściwości ścierające, jednak nie jest to mocny peeling. Zapach ma dość mocny, ziołowy, który mnie się podoba. Nie używam go codziennie, ale na zmianę z resztą towarzyszy.
Oceniam go również na 4+
Ostatni to ten, od którego wszystko się zaczęło :)
Maseczka do cery trądzikowej firmy Best jest najbardziej kremowa i gęsta spośród przedstawionych produktów. Glinka jest bardzo drobno zmielona, a zapach dużo delikatniejszy. Masaż twarzy tą pastą to symfonia :) Z pewnością nie raz do niej wrócę.
Oceniam ją na mocną szóstkę ;)
Podsumowując, jestem zadowolona z wszystkich trzech produktów, jednak to najtańszy z nich okazał się najlepszy i z pewnością kupię go ponownie nie raz. Jednocześnie mam ochotę spróbować innych tego typu masek, czy glinek, na przykład maseczki sanoflore:
Jedno jest pewne, w najbliższym czasie nie będę poszukiwać nowej metody porannego oczyszczania twarzy, ponieważ znalazłam swój ideał :)
Jak jest z Wami? Czym oczyszczacie twarz rano?
Czy chcielibyście przeczytać o moich wszystkich porannych zabiegach pielęgnacyjnych?
A może bardziej interesuje Was wieczorna rutyna?
Koniecznie dajcie znać w komentarzach!
Całuję,
Ł.