tisane - balsam, do którego zawsze wracam


Cześć, Dziewczyny!
Jak Wam mija wieczór?
Znalazłyście chwilę na relaks, czy wciąż pracujecie?
Ja odrywam się od projektu, aby napisać Wam o moim wieloletnim faworycie w pielęgnacji ust. Są przecież rzeczy ważne i ważniejsze, nie? ;)


Balsam do ust tisane poznałam wiele lat temu, jeszcze w liceum. Początkowo używałam jego wersji w słoiczku, jednak wszystkie wiemy, że nie jest to najwygodniejsza i najbardziej higieniczna forma. Byłam zachwycona, gdy producent (którego stronę internetową znajdziecie tutaj) wprowadził na rynek balsam tisane w formie sztyftu. Ma on dokładnie takie same właściwości i skład, jak jego brat (ale rym, fiu fiu) w słoiczku, a jest o niebo bardziej wygodny w użyciu.

Balsam zamknięty jest w dość, nazwijmy to ładnie, standardowym, ale uroczym opakowaniu, które zawiera 4.3 grama produktu.
Jego konsystencja jest masełkowata, sztyft łatwo się topi pod wpływem ciepła skóry i bardzo dobrze rozprowadza na ustach. Ja używam go w sytuacjach awaryjnych również na podrażnione skrzydełka nosa lub pod oczy. Balsam pachnie przepięknie, jak dla mnie mlekiem z miodem, które kojarzy mi się z dzieciństwem i domowym ciepłem :)
Właściwości regeneracyjne i pielęgnacyjne balsamu są, moim zdaniem wspaniałe, a jednocześnie jego formuła nie jest wcale ciężka, czy kleista.
Jedyną wadą tego produktu, jaką jestem w stanie dostrzec, jest jego średnia wydajność, jednak nie jestem w stanie do końca stwierdzić, czy jest ona rzeczywista, czy wiąże się z moim nadużywaniem tego balsamu.

Tisane jest doskonałą bazą pod inne produkty, głównie kolorowe pomadki. Obecnie używam go przede wszystkim poza domem, ponieważ w domu intensywnie eksploatuję własnoręcznie zrobiony balsam (chcecie o nim przeczytać?).


Lubicie balsam tisane, czy też nie należycie do jego fanek?
Jaki jest Wasz ulubiony produkt ochronny do ust?

Ps. Czy chciałybyście zobaczyć moje łupy z ostatniej wizyty w ciuchlandzie?
Chętnie się nimi pochwalę (o ile uda mi się zrobić zdjęcia w tych egipskich ciemnościach), ale nie wiem, czy kogokolwiek taka notka zainteresuje. Piszcie! :)

33 komentarze:

  1. Jeszcze nie próbowałam, ale wkońcu go kupię jak tylko wykoncze moj z nivea

    OdpowiedzUsuń
  2. muszę kupić tę wersję, bo akurat słoiczkowa mi się kończy a balsam jest po prostu świetny!!! pewnie, że chcemy zobaczyć coś tam kupiła w lumpie!!!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To postaram się jutro lub pojutrze wrzucić zdjęcia :)

      Usuń
  3. o tym własnoręcznie wykonanym balsamie koniecznie napisz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam wersję słoiczkową ale już wiem, że następnym razem kupię w sztyfcie bo jest to zdecydowanie wygodniejsza forma :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tak uważam, ale niektórzy wolą słoiczek :)

      Usuń
  5. dawaj te lumpowe łupy :>

    nawet nie wiedziałam, że zrobili Tisane w pomadce :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dam, dam :)

      To już teraz wiesz i możesz pobiec do apteki kurcgalopkiem ;)
      Zresztą, chyba u Ciebie z bieganiem w ogóle nie jest najgorzej, prawda?
      Czy znowu coś pomyliłam?

      Usuń
  6. Ja uwielbiam Tisane, ale akurat bardziej pasuje mi to w słoiczku :)

    OdpowiedzUsuń
  7. bardzo chętnie zobaczę nowe ciuszki :)

    balsamu nie znam

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam Tisane, jest taki pyszny :)
    Pokaż, co upolowałaś:>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, dla mnie jego smak i zapach jest niedoścignionym ideałem :)
      Pokażę.

      Usuń
  9. Ja sloiczkowa wersję też mam, na noc musi być grubą warstwa maziana paluchem :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja bardzo lubię wersję w słoiczku. mam już 3 lub 4ty słoik :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam wersję w słoiczku i bardzo ją sobie cenię :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Podobnie jak Ty, mam opory do słoiczkowej formy upakowania balsamów do ust.

    Tisane oczywiście nie próbowałam - co nie znaczy, że nie ulegnie to zmianie - niemniej nie wykończyłam jeszcze [wykończ ją! wykończ!] swojej pomady z Nivei [widzę, że Nivea popularna na tym polu ;p].

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, widzę, że "niweja" bardzo popularną jest. Ja kiedyś lubiłam truskawkową :)

      Usuń
  13. Moje usta uwielbiają wersję słoiczkową a z tą wersją jeszcze ich nie zapoznałam:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Lubię Tisane, ale u mnie najlepiej na świecie sprawdza się balsam z Alterry :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Poka, poka, wszystko poka!

    Kiedyś wylazłam z domu z zamiarem kupienia albo Tisane, albo Carmexu (bo wszyscy tak o nich trąbili), no i akurat pierwszy trafił się Carmex. Lubię go, po prostu lubię. Ale teraz chcę Tisane w wersji sztywnej!

    Czy tam sztyftowej.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie miałam jeszcze okazji go używać, obecnie mam balsam Neutrogeny;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie lubię kosmetyków neutrogeny, a ponadto ta firma testuje na zwierzętach. Nie chcę smarować ust czymś, co wcześniej było w oku królika bądź jeszcze gdzie indziej.

      Usuń
  17. Wszyscy ostatnio go polecają, a ja nie znam...

    OdpowiedzUsuń
  18. Uwielbiam balsam Tisane, ale ten w słoiczku :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za komentarze. Każdy z nich to miód dla moich uszu i oczu :)
Jednocześnie proszę o niezamieszczanie zaproszeń, reklam, ani linków do swojego bloga. Mój blog to nie miejsce na reklamę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...