kolejny przyjemniaczek z kolekcji jolly jewels od golden rose :)


Dziewczyny, kiedy Wy czytacie/ oglądacie tą notkę, ja jestem w obmierzłym, dusznym PKS-ie, który zmierza donikąd. Czyli w polskie góry. Nie wyobrażajcie sobie jednak Giewontu, góralskich przyśpiewek przy grzanym winie aż do rana ani dekadencko snującego się ducha Witkacego ;)

Tymczasem, mam nadzieję, że Wy oglądacie lakier golden rose jolly jewels nr 114 na moich najkrótszych paznokciach w historii tego bloga :D


To już piąty lakier z kolekcji jolly jewels, jaki możecie u mnie oglądać. Pozostałe znajdziecie pod linkami:
115, 110, 103, 104


Numer 114 to bezbarwna baza wypełniona po brzegi niebieskim brokatem w kilku rozmiarach z dodatkiem odrobiny pikanterii - wydłużonych różowych prostokątów. Dzięki nim lakier jest niezwykły :)
Myślę, że świetnie wpisuje się w sylwestrowo - karnawałowy klimat.


Brokat bezproblemowo rozprowadza się na płytce i na moich paznokciach jest dość trwały - wytrzymuje bez uszczerbku około 3-4 dni.


A oto sekret mojej miłości do brokatowych lakierów: baza peel off, bez której nie wyobrażam sobie ich noszenia. Zdaję sobie sprawę, iż zdjęcie prezentuje się dość upiornie, wydaje się, jakbym dzierżyła swój własny paznokieć :D Zapewniam Was, iż jest to jedynie lakier zdjęty z płytki wraz z bazą.


Jak Wam się podoba ten lakier?
Używacie bazy peel off, czy wolicie metodę na folię?

Pozdrawiam Was serdecznie,
Ł.

maska i balsam do rąk BingoSpa - recenzje

Witajcie, Kochane :)

Dziś to już mój drugi post, jeśli nie oglądałyście jeszcze swatchy LE spectaculART od catrice, zapraszam tutaj. Nadrabiam blogowe zaległości i przychodzę do Was z recenzją dwóch produktów BingoSpa, które otrzymałam w ramach współpracy. Tutaj mogłyście przeczytać niezbyt pochlebną recenzję serum do ciała. Czy maska i balsam do rąk bardziej przypadły mi do gustu?
Zapraszam do lektury :)


Maska do twarzy ze 100% olejem sojowym jest zamknięta w poręcznym, aczkolwiek zupełnie niehigienicznym słoiczku. Estetyka opakowania pozostawia wiele do życzenia, jednak ja lubię słoiczki, więc przymykam na to oko. Wewnątrz znajdziemy 120 gram produktu. Konsystencja maski jest lekka, delikatnie "musowata" i mnie osobiście kojarzy się bardziej z kremem na dzień niż treściwą maseczką. Maseczka na twarzy jest przezroczysta i nie przestraszymy w niej nikogo z domowników ;)


Przechodząc do składu kosmetyku, nie jest on powalający. Już na drugim miejscu w składzie mamy glicerynę, która niektórych może zapychać. W kwestii najważniejszej, czyli działania - maska nie robi absolutnie nic. Moja skóra po zmyciu maseczki jest taka sama, jak przed jej nałożeniem. Stosowałam maskę długo, zarówno tradycyjnie, na kilkadziesiąt minut, jak i na całą noc. Nie dostrzegłam obiecanego nawilżenia ani ujędrnienia, choć bardzo się starałam.
Reasumując, maska nie zdziałała u mnie nic dobrego, choć nie zrobiła mi też krzywdy. Prawdopodobnie zużyję ją do końca w roli "emolientu" do samorobionych maseczek.

Tutaj możecie poczytać o obietnicach producenta oraz ewentualnie kupić maskę w cenie 12 zł.

konsystencja maski


Balsam palmowy do dłoni z zieloną herbatą otrzymujemy w identycznym opakowaniu, jak maskę i serum. Wewnątrz znajduje się 100 g lekkiego kremu w kolorze białym. Balsam dość szybko się wchłania, pozostawia jednak na dłoniach delikatnie lepką warstwę, która mnie osobiście przeszkadza. Z tego powodu stosowałam go głównie na noc. Krem umiarkowanie nawilża i wygładza skórę, jednak dla posiadaczek skóry suchej, szczególnie w okresie grzewczym, będzie zbyt słaby. Spróbuję stosować go latem, mam nadzieję, że wówczas spisze się lepiej.

Tutaj przeczytacie obietnice producenta oraz kupicie balsam w cenie 10 zł.




Bardzo żałuję, że maseczka i balsam do rąk nie sprawdziły się u mnie. Pokładałam w nich dość duże nadzieje, ponieważ uwielbiam maski do włosów BingoSpa. 

Znacie te produkty?
Lubicie markę BingoSpa?

Cieszę się, że dzięki firmie BingoSpa mogłam wypróbować te produkty i jednocześnie zaznaczam, iż niniejsza recenzja jest moją subiektywną opinią na temat produktu i nie miał na nią wpływu fakt otrzymania przeze mnie kosmetyków do testów.

catrice spectaculART - szybkie swatche


Dziewczyny, wczoraj w drogeriach Natura pojawiła się nowa edycja limitowana catrice - spectaculART.
Przyznam, że czekałam na nią ze względu na rozświetlacz, który zachwalała Maus vel Sroczka.
Oprócz niego, do mojego koszyka wpadły również na próbę dwa cienie.

Rozświetlacz jest w pięknym kolorze szampana, nie ma w sobie zbyt wielu różowych ani żółtych tonów. Nie dopatrzymy się w nim również brokatu. Tworzy na skórze piękną taflę. Jestem nim zauroczona. Dodatkowo opakowanie, w którym zamknięty jest puder wygląda dużo ładniej na żywo niż na zdjęciach.



Jakie są cienie, każdy widzi. Ich tłoczenie jest inspirowane popularnymi ostatnio cieniami żelowymi. Konsystencja jest dość kremowa, a efekt, jaki dają na skórze, metaliczny. Dostępne są cztery odcienie, jednak ja zrezygnowałam z oliwki oraz grafitu, ponieważ stwierdziłam, że dość chłodne złoto i srebro są najbardziej uniwersalne. 








Wpadło Wam coś w oko?
Chciałybyście zobaczyć te kosmetyki w makijażu?
A może macie już serdecznie dość edycji limitowanych catrice i essence?

zobaczcie, co znalazłam pod choinką :)

Kochane, jak Wam mijają święta?
U mnie jest bardzo rodzinnie, choć pracowicie.
W związku z tym wpadam tu tylko na chwilkę, aby pokazać Wam kilka prezentów, które znalazłam pod choinką. Ciekawe? ;)

Książki, 2 z nich zainspirowane przeze mnie, bardzo w temacie bloga. Na zdjęcie załapały się również kwiaty do kąpieli. Niestety osoba obdarowująca nie pomyślała, że nie mam wanny ;)


Tradycyjnie już, charms. Mam charmsową bransoletkę od bardzo dawna i co jakiś czas dostaję od kogoś kolejną zawieszkę. Dzięki temu jest to  biżuteria, która budzi wspomnienia. Noszę ją rzadko, ale bardzo lubię. Do kolekcji dołączyła skrzynia na skarby ;)


Otwarta:


Cała bransoletka:


Last, but not least, wspaniała torebka w pięknym kolorze. Mieści się w niej mój laptop i w ogóle jest świetna :D


To be continued...

A co Wy znalazłyście pod choinką?

ho ho ho - Marta bawi się w Mikołaja

Kto żyw i jeszcze nie padł z przejedzenia, niech pędzi na blog Marty z Make Up Holics, 
która przygotowała dla nas wspaniałe nagrody. Zapraszam!


różowa kreska i życzenia :)


Witajcie, Kochane w tym wyjątkowym dniu :)

Pewnie większość z Was biega teraz w amoku robiąc ostatnie porządki i wyjmując z piekarnika ostatnie blachy ciast. Zazdroszczę Wam, ja ślęczę nad projektem, a wolałabym piec pierniczki :)

Jeśli możecie, oderwijcie się na chwilę od krzątaniny, zaparzcie sobie kawę lub herbatę i obejrzyjcie moje nieudolne bazgroły. Do zmalowania tego makijażu zainspirowała mnie Słomka, której zwierzyłam się, że chciałabym opanować fuksję na powiekach, a Ona doradziła mi na początek kreskę.
To był świetny pomysł. Wykonałam ją przy pomocy płynu do pigmentów kobo.
Uważam, że taki kolorowy akcent ciekawie ożywia twarz. 
Zadziwiająco dobrze czułam się w tym makijażu :)



Jak Wam się podoba taka kreska?

Wszystkie kosmetyki, których użyłam:


A teraz najważniejsze:

Życzę Wam wspaniałych świąt!
Trafionych prezentów, przepysznych potraw, ciepłych chwil w gronie najbliższych oraz, co najważniejsze, owocnego leniuchowania :D
Ł.

przegląd tygodnia vol. 1

Witajcie :)

Jak mija Wam sobota?
Szalejecie z porządkami i gotowaniem?
Ja ślęczę nad projektami i końca nie widać, a w łazience rośnie pleśń ;)

Jakiś czas temu zamieściłam na blogu ankietę, w której zapytałam Was, jakie posty chciałybyście u mnie zobaczyć. Szalona większość odpowiedziała, że interesują je takie w stylu mobile mix. Sama lubię takie posty czytać, a raczej oglądać u innych, więc czemu nie? :)

Dlaczego przegląd tygodnia?
Wiecie, co to jest "zupa - przegląd tygodnia"?
Widać nigdy nie byłyście na KUL-owskiej stołówce w piątek :D
Zrezygnowałam z biesiad w tym przybytku, trawestując klasyka, "wątpliwej rozkoszy i niewątpliwej... salmonelli", kiedy pewnego dnia w zupie znalazłam ziemniaki, makaron, ryż i krupy jednocześnie. Yummy!

A oto pierwszy w historii mojego bloga przegląd tygodnia. Mam nadzieje, że będzie dla Was lepiej strawny niż owa zupa :)

dziękuję :*



piękno tkwi w prostocie


pierwszy manicure zepsuty przez seche vite
to musiało w końcu nastąpić


mega-pycha placki ziemniaczano-szpinakowe


kilogram pietruszki obrany, warto było
zupa wyszła wspaniała


"świąteczny" manicure
bez entuzjazmu i bez polotu


ulubione zapachy tygodnia


ulubiony towarzysz życia - Bogdan :)
(Zajenc- to dla Ciebie)

Jak Wam się podobają tego rodzaju notki?
Kontynuować?
Całuję,
Ł.

obiecany makijaż paletką naked


Witajcie, Kochane :)

Cieszycie się z nadchodzących świąt?
Ja wcale nie czuję świątecznej atmosfery i nie sądzę, aby mi to było dane w tym roku. Niestety przytłoczył mnie nawał obowiązków, w związku z czym jest mnie również mniej w blogosferze. Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnicie :)

Dziś chcę Wam pokazać obiecany już jakiś czas temu makijaż wykonany przy użyciu, między innymi, palety naked od urban decay. O samym produkcie pisałam już tutaj, a dziś przychodzę z malunkiem :)


Do wykonania makijażu użyłam czterech cieni:
virgin - umieściłam w wewnętrznym kąciku oraz pod łukiem brwiowym
sin - nałożyłam na całą górną powiekę
hustle - wylądował w załamaniu powieki
creep - posłużył do wykonania roztartej kreski



Pozostałe kosmetyki użyte w makijażu:


Jak się Wam podoba moja twórczość? ;)
Macie jakieś doświadczenia z cieniami urban decay?

Ps. Czy chciałybyście zobaczyć swatche lip tintów bell?
Mam je już od jakiegoś czasu i są bardzo trwałe.


fryzury - pytanie do Was i inspiracje


Witajcie, Kochane :)

Jak Wam mija tydzień?
Mnie bardzo, ale to bardzo pracowicie, w związku z czym nie mam dla Was i dla bloga tyle czasu, ile bym chciała. Mam jednak nadzieję, że to się wkrótce zmieni.

Moje włosy są już dość długie i mam ogromny apetyt na piękne fryzury. Szczególnie zimą, kiedy przydatne są wszelkie upięcia. Jest jednak pewien problem: mam dwie lewe ręce do uczesań na własnej głowie. Do tego nie akceptuję tapirowania, więc pojawia się kolejne ograniczenie. Kolejnym jest fakt, iż od wszystkich fryzur wymagających związania włosów wysoko, makabrycznie ;) boli mnie skóra głowy. I to już po godzinie, więc nie mam mowy, aby nosić tego rodzaju fryzurę przez cały dzień.
Może znacie jakiś sposób, który umożliwi mi noszenie takich fryzur?




A, i drugie pytanie. Czy ktoś wie, jak wykonać taki splot, jak poniżej?
Może znacie jakieś dobre tutoriale?



Kilka tak zwanych inspiracji:





Jeszcze jedno pytanie: jakie fryzury ślubne podobają Wam się najbardziej?
Jaką miałyście w dniu ślubu lub planujecie mieć?
Buziaki,
Ł.

Ps. Wszystkie zdjęcia w tej notce pochodzą z http://weheartit.com.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...